|
Read Ebook: Język Polski 1920 nr 3 (maj/czerwiec) by O Jan Nitsch Kazimierz Rozwadowski Jan Micha
Font size: Background color: Text color: Add to tbrJar First Page Next PageEbook has 54 lines and 14813 words, and 2 pagesV MAJ, CZERWIEC 1920. 3 J?ZYK POLSKI WYDAWNICTWO KOMISJI J?ZYKA POLSKIEGO POLSKIEJ AKADEMJI UMIEJ?TNO?CI W KRAKOWIE. Czasopismo ,,J?zyk polski" ukazuje si? 5 razy w ci?gu roku w zeszytach dwuarkuszowych.--Cena pojedynczego zeszytu 9 m., z przesy?k? 9 20 m.--Przedp?ata roczna 40 m., z przesy?k? pocztow? 41 m., za granic? 42 m. Przedp?at? przyjmuje ksi?garnia Gebethnera i Ski w Krakowie, Gebethnera i Wolffa w Warszawie i filje. Rocznik 1919 nabywa? mo?na za cen? 25 marek. SPIS RZECZY Nowa zasada rymowa. Nowa redakcja przepisu o dzieleniu wyraz?w. Liberum veto cho?by--w ortografji. O zjawiskach i rozwoju j?zyka. Recenzje. Towarzystwo Mi?o?nik?w J?zyka Polskiego NOWA ZASADA RYMOWA. Zaczn? od przyk?ad?w. Oto p. M. Rz. rymuje w >>Kurjerze lwowskim<< z 25 grudnia 1919: Najwyra?niej jednak wyst?puje to w dwu prostych wierszach. Jeden--to wymieniona kolenda z >>Obijaka<<, gdzie czytamy: lub Drugi--to bezimienny wiersz p. t. >>?o?nierz-dziecko<< z takiemi ust?pami:. Tymczasem, co za niespodzianka! Tak wybitna, cho? na poz?r zewn?trzna cecha j?zyka poetyckiego, jak rym, w najnowszej poezji wcale nie stoi na stanowisku sto?ecznem, ani nawet rdzennie polskiem, ale po raz trzeci kszta?tuje si? na wymowie Polak?w z Rusi. Gzy si? ta fala utrzyma, czy zwyci??y, o tem zawcze?nie rozstrzyga?, jak niepodobna jeszcze oceni? trwa?o?ci i si?y nowego pr?du literackiego wog?le. Ale zupe?nie ju? widoczna, ?e w j?zyku literackim dialekt kulturalny warszawski ma silnego wsp??zawodnika nietylko w starym kulturalnym dialekcie krakowskim, ale te? w zaborczej i wci?? ?ywotnej polszczy?nie z Rusi. Czy ta zewn?trzna na poz?r cecha nie jest jednak w jakim? wewn?trznym zwi?zku z faktami politycznemi, i to wcale nie jako ich skutek, ale jako niezale?ny, na innem polu wyst?puj?cy objaw tej samej si?y? Znamieniem istotnej polsko?ci Lwowa jest r?wnie dobrze jego bohaterska, przewa?nie w?asnemi si?ami dokonana obrona, jak i zrodzony ni? przytoczony wy?ej anonimowy wiersz o Antku. Mo?na by?o my?le?, ?e to wiersz o rymach gwary ulicznej--a tu si? pokazuje, ?e takie w?a?nie rymy panuj? w ca?ej najnowszej poezji, w utworach nieraz kunsztownych, ?e zdobywaj? sobie one nawet tw?rc?w nie pochodz?cych z kres?w i napewno tak nie m?wi?cych! Mo?e sam Lw?w by? nieszczeg?lnem ?rodowiskiem dla sztuki, podobnie jak mo?na mie? r??ne zastrze?enia co do jego kultury naukowej: to inna sprawa; ale sw? polsko?? zadokumentowa? w spos?b tak silny, na jaki nie zdoby?yby si? Warszawa ani Krak?w. Oczywi?cie Lw?w to tylko symbol si?y ca?ych naszych kres?w wschodnich. Ta si?a uwydatnia si? te?, nie po raz pierwszy, w poezji. ?e ma j?zyk dialektyczny, c?? to szkodzi? mo?e ona nada? tym dialektyzmom warto?? og?lnie narodow?, podobnie jak to w niejednym punkcie zrobili Mickiewicz i S?owacki. Ale to wszystko dalsze zwi?zki i rzecz przysz?o?ci. Na razie trzeba stwierdzi?, ?e polszczyzna kres?w wschodnich nietylko nie zrezygnowa?a ze swych praw literackich, dawniej nabytych, ale ?e chce odgrywa? dalsz? czynn? rol? w kszta?towaniu j?zyka literackiego. Je?eli si? tam utrzyma nasz wp?yw polityczny i kulturalny to jej si? to napewno uda, cho?by nawet, najbardziej ksi??kowo wykszta?cona cz??? tamtejszego spo?ecze?stwa zaprzecza?a swym dialektyzmom i wstydzi?a si? ich. Ze te odmianki polszczyzny powsta?y na pod?o?u ruskiem, to im nic nie ujmuje, bo niema j?zyka, nawet najkulturalniejszego, bez obcych wp?yw?w. Na nasz j?zyk z innych ?ywych z natury rzeczy najwi?kszy wp?yw wywar?y niemiecki i ruskie , a w przysz?o?ci ?atwiej si? mo?emy odgrodzi? od pierwszego z nich ni? od drugich, tak dlatego, ?e s? nam bli?sze, jak i dlatego, ?e wi?cej jest mieszanych obszar?w polsko-ruskich ni? polsko-niemieckich. Karta wzajemnych wp?yw?w j?zykowych polsko-ruskich napewno nie jest jeszcze zamkni?ta. NOWA REDAKCJA PRZEPISU O DZIELENIU WYRAZ?W. Zalecony przez Polsk? Akademj? Umiej?tno?ci przepis o przenoszeniu cz??ci wyraz?w do nast?pnego wiersza zosta? w swoim czasie uchwalony po odrzuceniu wniosku Komisji j?zykowej, kt?ra zaleca?a kierowa? si? wzgl?dami na charakter g?osek, sk?adaj?cych sylab?. Wydzia? filologiczny Akademji natomiast wi?kszo?ci? g?os?w wbrew g?osom zasiadaj?cych w nim j?zykoznawc?w wybra? jako zasad? kierownicz? wzgl?d na to, czy od pewnej grupy sp??g?osek mo?e lub nie mo?e si? zaczyna? wyraz i stosownie do tego zaleci? ca?? grup? sp??g?osek, lub cz??? jej tylko przenosi? do nast?pnego wiersza. Zasad? sformu?owano w s?owach: >>Je?eli na miejscu dzielenia wypada grupa dw?ch lub wi?cej sp??g?osek, to: Wydzia? filologiczny Akademji ten przepis uzna? za obowi?zuj?cy ze wzgl?du na rzekom? ?atwo?? stosowania go w praktyce; c?? bowiem--zdawa?oby si?--mo?e by? ?atwiejszego, jak przypomnie? sobie wyrazy, rozpoczynaj?ce si? od jakiej? grupy sp??g?oskowej? S?owem, przepis, zw?aszcza w tej formie, w jakiej zosta? og?oszony, nastr?cza? bardzo wiele w?tpliwo?ci, ?e ju? pominiemy zasadnicz? trudno?? jego stosowania. Nale?a?o go albo zmieni?, albo cho?by ?ci?lej okre?li?. Zmiana mog?a nast?pi? w kierunku albo pozostawienia pisz?cym swobody zupe?nej lub w niejakim stopniu ograniczonej, albo te? przeciwnie, sformu?owanie szczeg??owego przepisu, kt?ryby rozstrzyga? w ka?dej bez wyj?tku okoliczno?ci. Znaczn? swobod? zostawia?by te? przepis: dzieli si? wyrazy tak, aby ka?da z oddzielonych cz??ci tworzy?a przynajmniej jedn? zg?osk?. Na posiedzeniu administracyjnem d. 27 kwietnia r. b. Wydzia? filologiczny Akademji orzek?, ?e pozostawia w zasadzie bez zmiany dawn? uchwa?? sw? o dzieleniu grup sp??g?oskowych, i tylko wyrazi? ?yczenie, aby j? upro?ci?. Zredagowanie tej uproszczonej zasady poleci? cz?onkom Akademji: J. Czubkowi i J. ?osiowi. Otrzymawszy tak ograniczone zastrze?eniami polecenie, powo?ani do tego zadania zredagowali tekst uchwa?y w s?owach nast?puj?cych: >>Przenosi si? cz??ci wyraz?w do nast?pnego wiersza: Wszystko, co?my powiedzieli o dzieleniu grup sp??g?oskowych, mo?na uwidoczni? w nast?puj?cej tablicy: W ko?cu jedno jeszcze zastrze?enie: zar?wno tutaj, jako te? i w osobnych broszurach, po?wi?conych reformie ortografji, jestem tylko sprawozdawc? uchwa? Akademji, a bynajmniej nie tw?rc? reformy, tote? ani wyraz?w uznania ani nagan za jej warto?? przyjmowa? na sw?j rachunek nie mog?. Do ko?cowego ust?pu artyku?u prof. ?osia pragniemy doda? i my pewne wyja?nienia, by r?wnie? nie nara?a? si? na niezas?u?one czy to pochwa?y czy nagany. A tak?e czytelnik?w >>J?zyka polskiego<< mo?e oczywi?cie obchodzi? rola zawodowej czystej nauki w stosowaniu jej do zagadnie? praktycznych. Temat to z punktu widzenia spo?ecznego bardzo zajmuj?cy, gdyby go tylko by?o mo?na traktowa? naukowo, tj. z wy??czeniem tych ludzi, niemaj?cych odpowiedniego naukowego przygotowania , kt?rzy nie potrafi? zapanowa? nad swemi uprzedzeniami i uczuciowemi odruchami. A dysputy z lud?mi tego w?a?nie rodzaju mog?y juz naukowym zawodowcom gruntownie obrzydn??. Dlatego to w >>J?zyku polskim<<, na razie przynajmniej, unikamy szczeg??owych rozwa?a? ortograficznych. Tym razem za? wyst?pujemy we w?asnej obronie. W przeciwie?stwie bowiem do zasad ortograficznych Akademji z r. 1891 zasady jej z r. 1918 zapad?y naog?? nie wbrew opinjom j?zykoznawc?w; w szczeg??ach nieraz si? oni nie godzili, ale rozumiej?c, ?e ?adne dzie?o spo?eczne nie mo?e doj?? do skutku bez wzajemnych ust?pstw, poddali si? uchwale, powzi?tej b?d? co b?d? na podstawie wniosk?w Komisji j?zykowej przez przedstawicieli wszystkich polskich towarzystw naukowych i wa?niejszych instytucyj szkolnych. Dlatego to zdziwi? nas musia?o post?pienie: 1) Wydzia?u Towarzystwa dla popierania nauki polskiej we Lwowie, 2) prof. Kry?skiego. Tak bowiem lwowska instytucja jak i warszawski profesor za?o?yli przeciw uchwa?om Akademji swoje >>liberum veto<<, motywuj?c je tak?e wzgl?dami naukowemi. Poniewa? z tego po?rednio ale zupe?nie wyra?nie wynika, ?e wi?kszo?? ludzi, mianuj?cych si? zawodowymi j?zykoznawcami, post?pi?a w tym wypadku nienaukowo, uwa?amy za potrzebne pewne wyja?nienia. Wsp?lne jest im jedno: powo?ywanie si? na zasady naukowe, przyczem jedynemi powagami naukowemi s?: dla Towarzystwa dla popierania nauki polskiej R. Zawili?ski, dla prof. Kry?skiego on sam. Wobec tego, nie wchodz?c nawet w szczeg??y, podnosimy, ?e chyba i my mamy prawo ??da?, by nas w zakresie j?zykoznawstwa uwa?ano za ludzi nauki, nie gorszych od dwu wymienionych i od znakomitego... historyka prawa, prof. Balzera. Tote? protestujemy przeciw narzucaniu szerszej publiczno?ci twierdze?, jakoby >>z najpowa?niejszej, fachowej strony stwierdzono, ?e do uchwalenia nowego prawid?a dosz?o skutkiem przeoczenia<< jakiej? naukowej >>zasady<<, lub jakoby prawid?a te >>nie odpowiada?y dzisiejszym wymaganiom i zasadom naukowym<<. W zgodzie z nami b?dzie zapewno jeszcze kilku innych j?zykoznawc?w pozakrakowskich, mi?dzy innymi prof. Baudouin de Courtenay, jedyny, kt?ry zasadniczo zajmowa? si? spraw? stosunku j?zyka m?wionego do pisanego i kt?ry o tem, ze szczeg?lnem uwzgl?dnieniem j?zyka polskiego, osobn? przygotowuje ksi??k?. Ka?dy niemal p?zytoczony argument podejmujemy si? zbi? w?a?nie naukowo. S?dz?c jednak, ?e ortografja Akademji tym razem ju? si? powszechnie przyjmie, tylko dla przyk?adu przytaczamy co nast?puje: I t. p., i t. p.! Pozostajemy wi?c przy twierdzeniu, ?e z dwu proponowanych nowych system?w przyj?to i trudniejszy i niedaj?cy si? ?ci?le przeprowadzi?. Przyczyn? tego nieszcz??liwego wyboru by? w znacznej mierze brak podstawowego wykszta?cenia j?zykowego u og??u filolog?w, historyk?w literatury i sztuki i t. p., a co za tem idzie, tak?e pewna do j?zykoznawc?w nieufno??. Nie ?udzimy si?, by to pr?dko usta?o, ale d??enie do tego jest jednym z cel?w wydawania przez nas >>J?zyka polskiego<<. Chocia? jednak uwa?amy uchwalon? zasad? naukowo za gorsz? i trudniejsz?, to jednak bynajmniej nie mamy zamiaru... warcholi?. Uwa?amy, ?e liberum veto a nawet votum separatum zachowa? nale?y tylko dla spraw naprawd? bardzo zasadniczych, w ortografji za? stron? zasadnicz? napewno nie jest ani jej naukowo??, ani nawet ?atwo??, ale przedewszystkiem jej powszechno??, a co za tem idzie, og?lnonarodowa jednolito??. Nie wierzymy za?, by ten cel da? si? przeprowadzi? inn? drog?, ni? ta, kt?ra doprowadzi?a do uchwa?, og?oszonych przez Akademj?. O ZJAWISKACH I ROZWOJU J?ZYKA. Pragn? tu podj?? na nowo i nieco szerzej rozwin?? tre?? drugiej po?owy swego ostatniego artyku?u p. t. >>Mowa a my?l<<. Zako?czy?em go og?lnym wywodem, ?e pomi?dzy znaczeniem wyraz?w a ich brzmieniem niema--poza pewnemi, szczup?emi zreszt?, kategorjami--aktualnego, bezpo?redniego zwi?zku przyczynowego, a dosy? pospolite z?udzenie, ?e taki zwi?zek jest, polega tylko na sta?em i bardzo silnem skojarzeniu znaczenia z brzmieniem wyraz?w j?zyka ojczystego. Zwi?zek istotny ostatecznie jest, ale bardzo niewyra?ny, ogromnie odleg?y i w?a?ciwie tylko po?redni--cho?by tylko z powodu ogromnego oddalenia historycznej doby wszelkich j?zyk?w od epoki ich, wzgl?dnego oczywi?cie, powstawania. Z drugiej strony, nie brakowa?o naturalnie nigdy ludzi we w?asnem mniemaniu naprawd? >>o?wieconych<<, nie maj?cych >>przes?d?w<<, wolnych od wszelkich >>uprzedze?<< i >>mistycyzmu<<, trzymaj?cych si? tylko >>fakt?w<<, s?owem >>pozytywist?w<<, a tak?e >>sceptyk?w<<, kt?rzy tego rodzaju zapatrywania uwa?ali za dziecinne. Brzmienie wyrazu niema wedle nich nic wsp?lnego z oznaczon? wyrazem rzecz?: brzmienie to tylko czysto zewn?trzny, nieistotny, um?wiony, w gruncie rzeczy przypadkowy znak. W rezultacie zagadnienie nasze, zazwyczaj og?lniej poj?te jako zagadnienie o pocz?tku mowy pokutuje od wiek?w w dysputach i w literaturze od Grek?w pocz?wszy poprzez ca?? staro?ytno?? i ?redniowiecze, a nast?pnie w epoce odrodzenia umys?owego w 17 i 18 wieku a? do ostatnich czas?w, gdzie wreszcie znalaz?o wzgl?dne za?atwienie. W Grecji postawiono i uj?to problem jako zagadnienie trafno?ci czyli prawdziwo?ci nazw, ??????? ??? ????????, a Platon zasta? go w takiej fazie: szko?a Demokryta utrzymywa?a, ?e nazwy oznaczaj? rzeczy na mocy spo?ecznego uk?adu, ?????, za? szko?a Heraklita, ?e na mocy natury, ?????. Pierwsze stanowisko, kt?rego zasad? nabywano obok ????? tak?e ????, ?????, ???????, ????????, wyra?a?o my?l, ?e prawdziwo?? czyli stosowno?? nazw polega na swobodnej umowie ludzkiej, na spo?ecznym przyj?ciu i zwyczaju, czyli ?e stosunek wyraz?w do wyra?anych rzeczy albo poj?? polega ostatecznie na dzia?alno?ci, wynikaj?cej ze ?wiadomej woli cz?owieka. Drugie stanowisko przyjmowa?o naturalny, przyrodzony, konieczny zwi?zek mi?dzy nazw? a rzecz?, niezale?ny od ludzkiej woli, a w ?lad za tem zgodno?? nazwy z istot? odno?nej rzeczy. Platon podj?? zagadnienie w dialogu p. t. Kratylos, gdzie Kratyl, zwolennik zasady ????? twierdzi, ?e ka?da rzecz ma w ka?dym j?zyku z natury nazw? stosown?, za? Hermogenes, wyznawca zasady ????? utrzymuje, ?e wszelka trafno?? nazwy polega tylko na umowie i zwyczaju, bo ?adne nazwy nie powstaj? z natury. Zanim zobaczymy, jakie Platon w osobie Sokratesa zaj?? stanowisko wobec spornej kwestji, zaznaczmy, ?e wog?le w tym problemie ?????-????? mieszcz? si? w?a?ciwie trzy r??ne momenty, niezawsze dosy? wyra?nie rozr??niane, a mianowicie 1) w?a?ciwa kwestja 'naturalnego znaczenia g?osek', 2) kwestja pewnej og?lnej zgody mi?dzy wygl?dem wyrazu a przedmiotem, 3) kwestja raczej etymologiczno logiczna, czy dana nazwa jest wog?le trafnie dobrana w stosunku do istoty oznaczonej rzeczy. ?e Grecy wsadzili tu jeszcze czwarty, ca?kiem innego rz?du moment, mianowicie wygl?d liter, o tem ni?ej. Nas tu obchodzi oczywi?cie przedewszystkiem pytanie pod a), w drugim rz?dzie pytanie pod b); natomiast pytanie pod c) zostawiamy zupe?nie na boku. RECENZJE. Mam wi?c co do ksi??ki prof. Rudnickiego sporo zastrze?e?. Mimo to nie waham si? jej bardzo zaleci? jako rzecz bogat? w tre?? i samodzielnie przemy?lan?. Dok?adny przegl?d tre?ci u?atwia orjentowanie si?. TOWARZYSTWO MI?O?NIK?W J?ZYKA POLSKIEGO W my?l ? 7. uw. statutu Zarz?d g??wny delegowa? do Zarz?d?w okr?gowych, dla Krakowa: pp. Jaworka, ?osia, Nitscha, Piekarskiego; dla Warszawy: pp. Baudouina de Courtenay, Benniego, Szobera; dla Lwowa pp. Gawro?skiego, U?aszyna, Witkowskiego; dla Poznania: pp. Lehra-Sp?awi?skiego, Rudnickiego, Steina. D. 26 czerwca b. r. odby?o si? pierwsze publiczne zebranie, na kt?rem szereg os?b odrazu zg?osi? swe przyst?pienie do Towarzystwa. Wk?adka na rok 1920 wynosi 40 marek p., za co cz?onek otrzymuje J?zyk Polski. Zg?oszenia przyjmuje p. Piekarski Kazimierz . CENA ZESZYTU M. 250. Przedp?at? przyjmuje ksi?garnia Gebethnera i Sp. w Krakowie. Drukarnia Uniwersytetu Jagiell. w Krakowie pod zarz?dem J. Filipowskiego. CREDITS September 1, 2010 This and all associated files of various formats will be found in: Section 1. Section 3. Add to tbrJar First Page Next Page |
Terms of Use Stock Market News! © gutenberg.org.in2025 All Rights reserved.